Szukasz ciepłego, rodzinnego filmu, który możesz spokojnie obejrzeć z dziećmi, przy okazji świetnie się bawiąc i ceniąc sobie dobry humor? Szukaj dalej!
Szukasz ciepłego, rodzinnego filmu, który możesz spokojnie obejrzeć z dziećmi, przy okazji świetnie się bawiąc i ceniąc sobie dobry humor? Szukaj dalej!
Warner Bros.
Legendary Pictures
Village Roadshow Pictures
Playtone
Wild Things Productions
„Gdzie mieszkają dzikie stwory”, jak brzmi tytuł po naszemu, był dla mnie niespodzianką jakiej dawno nie miałem. Z prostej książeczki, którą często znaleźć można w angielskich przedszkolach reżyser Spike Jonze zrobił prawdziwy depresyjno-schizofreniczny rollercoaster, którego mieszanka wbija w fotel i w każdej minucie nie wiadomo czego się spodziewać.
Historia początkowo wydaje się niewinna – chłopiec Max nie ma przyjaciół. Starsza siostra ma własnych kolegów i nie chce się z nim bawić przez barierę wiekową, ojca nie ma, a matka jest wiecznie zajęta pracą. Doskwiera mu samotność. Pewnego dnia, gdy mama chłopaka zaprasza mężczyznę do domu, Max przebiera się za wilka i zaczyna robić psoty, wskakuje na stół, wyje jak ów wilk, gryzie matkę. Gdy ta wyraża swoje niezadowolenie, on ucieka z domu, wskakuje do łódki i zaczyna żeglugę. Po kilku dniach ląduje w nieznanej krainie...
Warner Bros.
Legendary Pictures
Village Roadshow Pictures
Playtone
Wild Things Productions
Tutaj zaczyna się akcja. Max napotyka coraz to różniejsze stwory, które władają niebywałą siłą i straszą złowieszczym wyglądem. Każdy z potworków ma usposobienie schizofrenika, reaguje przemocą gdy coś mu się nie podoba i ma dziwaczne przyzwyczajenia. Carol, który nienawidzi tego, że jego była dziewczyna gada z sowami, niszczy domy innych w złości. Wyrywa rękę swojemu przyjacielowi gdy ten się z nim nie zgadza (krew sika!). KejWu, która rzuca kamieniami w sowy, po czym z nimi rozmawia i śmieje się gdy te odhukują. Judith, toksyczna kobitka, która cały czas chce być w centrum uwagi i wścieka się, gdy ktoś ją ignoruje...
Plejada rozmaitych charakterów na tym się nie kończy. Całe to otoczenie sprawia, że czujemy się niekomfortowo i choć emocji tu zdecydowanie nie brak, tak po seansie czułem się jakbym właśnie wyszedł z wizyty z psychiatryka.
Mimo zaskoczenia, nie uważam że film jest zły. Zapewne każdy z potworów to głęboka alegoria zarysowująca nasze własne wewnętrzne demony, ale nie takich wniosków oczekiwałem po tytule dla nomen omen dzieci. Czy go polecam? Tak. Czy polecam go do oglądania z nieletnimi? Zdecydowanie nie. Chyba że chcesz płacić potem za psychologa przez kilka lat.