Anżelik wciąż piękna, Żofre - szlachetny, ale sułtan - niemota, show kradnie mu NIEMIEC grający Francuza, niejaki HELMUTT SCHNEIDER.
No i zakończenie - za szybkie, za krótkie, bez puenty we Francji, bez mocy, bez wyrazu.
Niemniej to bardzo udana część - zaskakująco logiczna.
Warto dla Michele.