Koniec XVI wieku. Rodzina Cenci cieszy się wysoką pozycją społeczną i powszechnym szacunkiem. Cieniem na ich sławę kładzie się jednak grzech kazirodztwa i bezwstydne morderstwo. Każdy z upiornej familii skrywa jakiś sekret, jednak nawet najtwardszy zwyrodnialec ugnie się pod dotykiem Kościoła, który wyciągnął właśnie w stronę Cencich swe zaborcze łapska...

Lucio Fulci w kinie historyczno-kostiumowo-religijnym to nietypowy przysmak. Z jednej strony świetna scenografia, muzyka i aktorstwo dają tu sporo do wiwatu - grzesznej anielicy z "Salvare La Faccia" Adrianne LaRussa partneruje gwiazda włoskiego kina akcji Tomas Milian ponad własnym emplois! Z drugiej zaś widzom nieustannie towarzyszą sprzeczne uczucia - zaciekawienie miesza się tu ze zdziwieniem czy lekkim szokiem, by w końcu ustąpić miejsca pobłażliwemu grymasowi zniecierpliwienia. Bo to przecież Fulci - jak na twórcę "Zombie 2" jest tu dość grzecznie, krew nie płynie strumieniami pomimo krzyków i spazmów torturowanych, a części ciała nie fruwają po zamkowych lochach. Narzędzia "przesłuchań" i metody działania niby-inkwizycji napawają oczywiście odrazą, ale Fulci mógłby odważyć się na więcej. Zwłaszcza że akcja nie rozwija się tu równo, a bohaterowie, mimo że dynamiczni, nieszczególnie nas obchodzą. Oczywiście wspomniana już strona techniczna, kostiumy czy inne detale wypadają tu przekonująco. Klimatu dopełnia tu także mroczna kolorystyka.
Co tu dużo mówić - na pewno nie jest to szczytowe osiągnięcie Mistrza Gore ani też film, który pozostanie na dłużej w pamięci. Obejrzeć jednak można - daję szóstkę.