Dzięki wspaniałym Januszom kina odwlekałem seans bardzo długo sugerując się opiniami i oceną. Zasiadam z myślą - obejrzę to dziadostwo, zapewne słabe kino klasy b, a może nawet i c. Co się okazało? Film ŚWIETNIE nakręcony z bardzo wciągającym klimatem tajemnicy która przemyka gdzieś w ciemnościach wielkiego lasu. Opowiedziany niespiesznie co nie jest jego wadą, a zaletą (heloł! na tym właśnie polega budowanie klimatu). Próżno szukać tutaj, flaków, krwi i biegających trzygłowych potworów z tasakami w mackach bo kompletnie nie o to chodzi w tym filmie. Widać, że reżyser podszedł do tematu staroszkolnie co nie siadło do końca pewnej, niestety dużej grupie odbiorców. Ocenienie tego filmu nisko świadczy o ignorancji, zgadzam się, że nie jest to arcydzieło, aczkolwiek mocno wybija się na tle tych kiczowatych horrorów których obecnie jest zalew. Muzyka, zdjęcia i sama historia jest jak najbardziej na naprawdę dobrym poziomie. Nie do końca podobała mi się końcówka, ale to nie zmienia faktu, że całość wypadła co najmniej dobrze.
Bardzo dobry, klimatyczny i co lubię, bardzo nieśpieszny horror. Opiniami "januszy" nigdy się nie można sugerować. Dla wielu takich widzów, którzy masowo pochłaniają syf made in netflix, czy do kina idą się nażreć popcornu, to jak w horrorze nie ma "jumpscarów" to już po nim jadą, zaniżają ocenę. Mamy widownię filmów grozy, która w mniejszym niestety stopniu docenia klimat produkcji, grozę wynikającą z innych aspektów niż tanie straszenie efektem dźwiękowym. Także "Impostor" to taka mała, daleka od gównianego mainstreamu perełka :)