Daniel Brühl wyreżyserował sobie film, żeby pokazać, jakim jest dobrym aktorem. I to wychodzi mu naprawdę przyzwoicie, bo w standardowym czasie dziewięćdziesięciu minut odgrywa praktycznie wszystkie ludzkie emocje. Ciekawie zarysowana konfrontacja i kilka jej wymiarów – społeczny, polityczny, historyczny. Rozpisany na dwie role dramat o nieufności, niepewności i gniewie tego, co nas dzieli. Ale i o bezradności wobec podziałów, które krzywdzą. Plus nietuzinkowa małżeńska psychodrama. Całości dopełniają świetne role epizodyczne, które przełamują niepokój i gniew bohaterów. Ponura, choć niezła rozrywka.