Niedawno odświeżyłem sobie ten musical. Pierwszy raz miałem przyjemność go obejrzeć jakieś trzy-cztery lata temu, nic nie zatarło pozytywnego wizerunku jaki posiadał film. Choć oczywiście nowy seans oznaczał nowe spojrzenie, tym razem oprócz bezcennego epizodu musicalowego - Christopher Walken-John Travolta, moją uwagę zwrócił eks x-men James Marsden, który w roli Corny'ego Collinsa, jest tak kiczowaty, że hej. Każdy gest, każdy uśmiech w stronę kamery, ten schludny wygląd, błysk w oku są tak plastikowe, że nie sposób się nie uśmiać. Marsdenowi ta sztuka udała się perfekcyjnie - dać mu Oscara ;d.
A zbierając do kupy całą resztę obsady - co te musicale w sobie mają, że zbierają wokół siebie same wielkie nazwiska. Lada moment, głośna premiera "Les Miserables" z oczywiście równie ciekawą listą płac.
Pozdrawiam!