Film naprawdę zaczął się w super stylu. Każda scena to majstersztyk. Do połowy film wymiata. Od połowy to równa pochyła w dół. Jako gracz który miał do czynienia z tytułami Mario i innymi produkcjami od wielkiego N jestem w stanie docenić to co nam zaserwowano w tym filmie. Chodzi mi głównie o smaczki. Niestety czuć w tym filmie pośpiech. Na siłę wpychanie wszystkiego, tak jak by nie dało się zrobić z tego np trylogii. Lub chociaż dwuczęściowej historii. Cały trzon serii Mario to ratowanie księżniczki z rąk Bowsera. Tutaj dostajemy wykokszoną Peach która rozpierdziela wszyskich wokoło. Ma się wrażenie że Mario jest tam zbędny. Że jest on niestety tylko dodatkiem do marnej fabuły jak się później okazuje. Wrzucenie Donkey Konga do tego uniwersum również uwarzam za błąd. Ten film tak naprawdę jest o wszystkim innym tylko nie jest o braciach. Oni tutaj tylko stwarzają pozory. Najlepsza końcówka. Jest tak idiotyczna że głowa mała. Nie ma to jak ściągnąć na świat zagładę, dokonać masakry, pokonać wroga którego samemu się ściągnęło, a następnie bić brawo że tego wroga się pokonało. Dla mnie to kompletny obraz schizofrenii. I to ma być bajka dla dzieci ? hahaha