Każdy element tego filmu jest zrealizowany okropnie. Od tragicznego aktorstwa, do beznadziejnego make upu. Natomiast to ile zabawy i śmiechu to wszystko daje to już inna sprawa. Widziałem już trochę horrorów klasy B ale ten naprawdę się wyróżnia.
Parę pamietliwych scen jak monolog ojca umierającego syna czy kot wyskakujący z brzucha zombie staruszki.
Efekty specjalne to aktorzy wysmarowani ciemna farba udający romerowskie zombie, którzy jedząc ludzi trzymają jakieś mięso jedną ręką przy czyjejś nodze i udają że odrywają je od ciała ofiary. Oczywiście nikt się na to nie nabierze, ale próby przekonania widza że mają to być profesjonalne propy i efekty są jednocześnie żenujące i urocze, ale przede wszystkim zabawne.
Akcja osadzona w dżungli chyba tylko dlatego że twórcy dostali w swoje łapska różne sceny z filmów dokumentalnych i przyrodniczych. Także w pewnych momentach mamy nagle ujęcia różnej fauny, w tym sloniow afrykańskich na sawannie, z jakiegoś powodu ulokowane w dżungli Papua nowej Gwinei? Jest też dużo ujęć lokalnych plemion i nagrań ich uroczystości które bardzo nieudolne są wkomponowane w film. Na pierwszy rzut oka widać że były one kręcone zupełnie inna kamera, a próba odtworzenia strojów plemiennych z nagrań jest równie nieudolna.
Nie ironicznie bardzo dobra jest muzyka. Fajne elektroniczne brzmienia występujące w dużej ilości Giallo są naprawdę niezłe.
Podsumowując, zdecydowanie polecam każdemu kto kocha dobre złe filmy, ale też tym którzy chcieliby spróbować takowy film obejrzeć po raz pierwszy.
Ten film ma wszystko co w takiej produkcji być powinno.