Tak mogę podsumować ten film. Z jednej strony mamy elementy klasycznego amerykańskiego westernu. A właściwie największe wady tegoż - strasznie kiczowate sceny z postacią kobiecą zakochaną w bohaterze. Scena na opuszczonym ranczo razi sztucznością. Brakuje tylko tła namalowanego na płótnie. Podobnie połowa wypowiedzi z patosem bohaterów.
Z drugiej strony mamy wiele zalet - niezwykły brutalizm i przemoc, zwłaszcza w scenach więziennych. Należy pamiętać, że jest to film z motywem zemsty - główny bohater w raz z bratem zostaje niewinnie skazany i osadzony w najcięższym więzieniu w USA czyli Yuma. Pomimo, że motyw oklepany, to jednak widz potrafi poczuć emocjonalne wkur***wienie razem z bohaterem - krzywdy jakie go spotykają są naprawdę mocne i niesprawiedliwe. Zemsta jakiej dokonuje jest naturalnie poprowadzona - bohater nie jest tu postacią wzorowaną na Django czy Bezimiennym, a więc genialnym rewolwerowcem. Prowadzi swoje śledztwo i w przemyślany sposób dokonuje zemsty na silniejszym przeciwniku. Bez nadnaturalnych mocy.
Całość sprawia, że warto sięgnąć po ten film, jeżeli oczekuje się po prostu średniego westernu z kilkoma fajnymi scenami.