Świetna rola Nortona + rewelacyjny scenariusz = film który Cię głęboko poruszy. To trzeba zobaczyć! Nie tylko dlatego że to kino z wysokiej półki, ale też dlatego iż problem tu przedstawiony jest istotny.
Również się zgadzam, aktorzy grający braci zagrali świetnie.Do tego mocne dialogi, brutalne sceny, ale bez kiczu. Bardzo podobały mi się, jak zostały ukazane relacje w więzieniu wzajemnie zwalczających się na wolności grup
Właśnie, jeden z głównych bohaterów w którą role odegrał Edward Norton słusznie wyjaśnił powód powstania "skinheadów": strach, ale nie strach przed obcymi tylko strach przed ludźmi, którzy gardzą "białymi", gardzą prawem oraz żądają "wyrównania szans", ale nie dlatego, że mają do tego umiejętności, wiedzę etc. lecz tylko dla tego, że są "kolorowi, a w tym przypadku "czarni".
Problem może i jest istotny, chociaż opowiedziana historia była mocno naciągana moim zdaniem i banalna. Jasnym jest, że przemoc powoduje przemoc i działania jakie podejmuję grupa której przewodzi Derek są złe i nakręcają tylko wzajemną spiralę nienawiści.. Jednak wrzucanie do jednego worka ludzi pokroju Dereka jeszcze sprzed pobytu w więzieniu a także jego ojca strażaka, który świetnie zdiagnozował problemy jakie powoduje polityka afirmacyjna wobec czarnych, to delikatnie mówiąc nieporozumienie. Niestety to państwo przez swoją politykę (faworyzowania czarnych) jest w głównej mierze winne narastania wzajemnej niechęci. Film jest próbą zrzucenia całej odpowiedzialności na ludzi, problem przedstawiony w filmie jest ważny, ale niestety diagnoza jest płytka i poprawna politycznie, w związku z czym film więcej szkodzi niż przynosi pożytku.