Bzdura totalna, ale miałem z niej sporo zabawy. Charles w roli bodyguarda pierwszej damy. Przeciwko sobie ma zamachowców, którzy chyba niespecjalnie się przykładają do swojej roboty, mimo że ponoć są zawodowcami. Kolejne targnięcia na życie "pani prezydent", są coraz to gorzej przygotowane i totalnie nieprzemyślane. Zaś chyba nikt prócz Bronsona nie zauważa w porę że to w ogóle zamachy. Głupotek tu mnóstwo- motocyklowy pojedynek na wyrzutnie rakiet, strzelaniny w których przeciwnicy trafiają się dopiero po zużyciu kilku magazynków i główny bohater który może robić totalną rozpierduchę (nikt go i tak nie upomni). Ale o dziwo, ogląda się to dobrze, nawet podoba mi się że twórcy wprowadzili motyw podróży, zaskoczyli nas kilkoma rozwiązaniami, a i ulokowali sceny akcji dość rozważnie, dzięki czemu czasem można odetchnąć. Bronson zagrał średnio, ale jego żarciki czasem autentycznie bawią. Jest to w sumie taka rutyna, ale dość dobra jak na filmy Charlesa w latach 80.