"kupa zgniłego mięsa" jak ujął to Fijewski słowami Hłaski. Krótka rola, przemawia jednak dobitnie do wyobraźni. Drugoplanowi aktorzy z tamtych lat są o 10 klas lepsi od pierwszoplanowych polskich grajków dzisiaj.
W wersji komediowej i anty-alkoholowej też jest niesamowity. Właśnie widziałem ponownie "Gdzie jest generał?" i mogę napisać, że w zasadzie uratował ten film. Sceny, w których jest zmuszany do picia przez Wacława Kowalskiego są po prostu rewelacyjne. Teoretycznie można by z nich zrobić przyzwoitą krótkometrażówkę antyalkoholową.