oprócz "amadeusza" widzialam chyba tylko jeden film z hulce'm - "frankensteina", na dokładkę kompletnie go z tego filmu nie pamiętam.
ale jakie to ma znaczenie - za "amadeusza" będę go uwielbiać na wieki. wiem, że prawdziwy mozart miał niewiele wspólnego z takim, jakiego nam zaprezentował hulce, jego historia też wyglądała inaczej, ale znów - jakie to ma znaczenie? nawet znając fakty wolę wierzyć w takiego mozarta, jakiego zobaczyłam w filmie - fascynującego, pełnego pasji, aroganckiego, niezaradnego, irytującego, dziecinnego, a po chwili lirycznego, lekkoducha i skończonego geniusza.
i ten śmiech... :]
Zgadzam się - śmiech i charakterek nie do podrobienia... :]
Ale mam nadzieję, że prawdziwy Mozart miał coś z niego... przecież nie mógł być jakimś drętwiakiem :]
Pozdrawiam
Linka :)
Czytałam biografie Mozarta opartą m. in. na jego listach do rodziny i przyjaciół, bardzo wiarygodna. Z wielkim podziwem dla pana Hulca stwierdzam, że swoją kreacją ukazał w 85% charakter Mozarta. Brawo!!! Może nie wiele filmów Tom Hulce ma w swoim dorobku, ale nie liczy sie ilość a JAKOŚĆ! Wolfie niewątpliwie zapada w pamięć;)