Myślę, że postać Reda w większej mierze oparta została na historii Jimmiego Rodgersa, którego twórczość przypadała m.in. na lata wielkiego kryzysu, w których rozgrywa się akcja filmu. Krótką karierę Rodgersa w 1933 roku ukróciła właśnie gruźlica. Znana jest także historia o jego agonalnych sesjach w studiu nagrań.

Też, z tego co dodatkowo wyczytałem w biografii Clinta Eastwooda. Zarówno Hank Williams i Jimmie Rodgers byli takim "schematem", z którego stworzono postać Reda Stovalla.
Film generalnie okazał się finansową klapą. Sporo krytyków wyraziło zdanie, że Clint był za stary na odtworzenie roli młodych muzyków country/honky tonk i jedyne podobieństwo do Hanka było w jego ostatnich dniach, gdzie faktycznie wyglądał na o wiele starszego, niż na swój wiek.

'Film generalnie okazał się finansową klapą.' Jak ileś innych niezłych filmów. Chyba ostatnie kryterium, jakie można brać pod uwagę przy ocenie wartości artystycznej.
Znieczula mnie zapewne ciut to, że nie znam fotek wszystkich sław country, ale jak na mój gust, to chodziło o zajechanego faceta i takiego też Clint zagrał. A że widziałam go również w filmie z 2012, gdzie jest naprawdę stary, to tutaj i tak wychodzi na smarkacza.

Pierwszy raz słyszę taki tytuł z Clintem.