PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=11889}

Za garść dolarów

Per un pugno di dollari
7,8 46 752
oceny
7,8 10 1 46752
7,4 20
ocen krytyków
Za garść dolarów
powrót do forum filmu Za garść dolarów

Nędzny plagiat!

ocenił(a) film na 4

Bardzo lubie filmy S. Leone (Dobry, zły i brzydki; Pewnego razu w Ameryce, Pewnego razu na dzikim zachodzie, nawet Za kilka dolarów więcej miło się ogląda) ale to co zrobił w przypadku tego filmu to SKANDAL!

Bezczelnie skopiował film "Straż przyboczna" Kurosawy, który nakręcił pare lat wcześniej.
Nie żeby tylko wykorzystał jego pomysł. Bezczelnie SKOPIOWAŁ większość scen.

No i należy również dodać że "Straż przyboczna" była dużo lepszym filmem. (sami przyznacie jak zobaczycie).

Kurosawa nawet wygrał proces sądowy z Leone. Już nie pamiętam co Leone musiał zrobić ale chyba połowę zysków z filmu z Japonii musiał oddać Kurosawie.

ocenił(a) film na 4
Karatos

1. Wiesz czym się różni ekranizacja książki od plagiatu?

2. To co robił Kurosawa w innych filmach nie ma tu żadnego znaczenia.

ocenił(a) film na 10
addam23

Nie m,ów mi że tron we krwi jest ekranizaja ksiązki!!Jest to plagiat fabuła sztuki ,zosta ła nędznie z "plugowana" do japonskiej stylistyki.Leone to mistrz i taki kurosowa może mu czyścic buty.

ocenił(a) film na 4
Karatos

Co to za retoryka wyjęta z dziecięcych przekomarzań?

Polecam zerknąć do słownika czym jest "plagiat".

ocenił(a) film na 4
addam23

Zarówno Leone jak i Kurosawa są jednymi z moich ulubionych reżyserów. "Dobry, zły i brzydki" to jeden z moich najukochańszych filmów.
Kurosawe cenię wcale nie tak bardzo wyżej. Najbardziej Leone przewyższał wszechstronnością.

addam23

Sprawa tego plagiatu nie jest tak prosta, jak mogłoby się wydawać. Kurosawa został uprzedzony o powstawaniu "Za garść dolarów" i miał dostać jakieś profity z dystrybucji filmu na terenie Japonii, czy coś takiego. Bodajże jeszcze przed rozpoczęciem zdjęć doszło do konfliktu i Kurosawa ostatecznie nie wyraził zgody na wykorzystanie swojego scenariusza, ale scenariusz filmu Leone był już gotowy i reżysera po prostu nie stać już było na przerwanie realizacji. W końcu Kurosawa otrzymał jakieś wynagrodzenie. A tak na marginesie, Leone czerpał inspiracje również z Ameryki, choćby z "Jeźdźca znikąd" (mam w awatarze).

ocenił(a) film na 4
addam23

Podniosłem ocenę do 3/10.
Dlaczego? Bo nie pasowało to niestety do mojego systemu oceniania (odzwierciedlenie przyjemności z oglądania filmu - ewentualne uwagi dodatkowe)

ocenił(a) film na 3
addam23

Adamowi się chyba nudzi bo z tego co widzę pisał tutaj przez 2 lata:)
Co do samego filmu nie ważne czy jest plagiatem czy nie dla mnie jest po prostu słaby. Wcześniej obejrzałem Bez Przebaczenia i liczyłem na coś podobnego, ale jednak widać, że film ma trochę lat. Oceniłem 6/10 może dlatego, że nie jestem fanem westernów.
Nie widziałem jeszcze Dobrego Złego i Brzydkiego, ale mam nadzieję, że jest na nieco innym poziomie. Btw. wiecie czy można zobaczyć to gdzieś w internecie online?

ocenił(a) film na 4
FifiQ

Jest coś takiego jak "obserwuj temat". Wysyła ci maile gdy ktoś coś napisze w temacie. Nie wymaga więc większego wysiłku pisanie w temacie i 10 lat.

ocenił(a) film na 3
addam23

Tragedia...
Oglądałem wcześniej "Straż przyboczną" i nie mogłem znieść tej kopii...
Nie dooglądałem do końca...
Mam nadzieję, że pozostałe dwie części trylogii są lepsze...

ocenił(a) film na 4
Dobrodziej

Jedna jest przyzwoita, już z przebłyskami geniuszu.
Druga jest czystym geniuszem na taśmie filmowej zapisanym.

ocenił(a) film na 8
addam23

Troche wspolczuje zalozycielowi watku. Dyskusja nie jest warta tego, by przez 2 lata odpowiadac kazdemu kto skomentuje. Przeczytalem cala, a on zawsze musi miec ostatnie zdanie. Kiepska dyskusja się więc wydluza, a wiekszosc z osob odwiedzajacych watek uwaza, ze addam23 ma ewidentny problem.
A on chcialby tylko przekonac rozmowcow, ze piekna dziewczyna ktora zdradza staje sie brzydka. Błąd. Dziewczyna ta, nazwijmy ja Angelika, nadal jest piekna - ale jest nie w porzadku.
Angelika, pod wplywem mezczyzny, z ktorym zdradzila zmienia sie, w zaleznosci od tego, czego on oczekuje (nie doszukujmy sie seksizmu - kazdy troche sie zmienia). Mezczyzna, ktorego zdradzila uwaza, ze Angelika jest suka - nie moze sie mu wiec podobac, bo za bardzo go zranila by mogl to przyznac; w jego systemie zerojedynkowym bedzie zerem.
Z drugiej strony, gdyby mu powiedziec: "wyzbyj sie emocji i oceń!", powiedzialby, ze jest niezla. Ale skoro bylo to powiedziane bez emocji, to dlaczego tylko niezla? Bo ten nowy, z ktorym go zdradzila, ulozyl ja po swojemu - nie moze sie wiec tak samo podobac jak wtedy, gdy starala sie spelnic oczekiwania zdradzonego.
Angelika po zdradzie ciagle jest wiec ciagle piekna dziewczyna, ta sama, lecz troche zmieniona. Ale zdradzony sprobuje ja obsmarowac wszedzie.
Addamie23, zostawmy więc podobna kategorycznosc na pozniej, moze ci sie przydac w wielu wazniejszych niz ten momentach. A moral tej historii sprowadza sie wlasciwie do jednego. Skoro juz musimy prowadzic glupie dyskusje, prowadzmy je z odrobina poczucia humoru.

PS Jesli masz ochote odpowiedziec, nie tlumacz, dlaczego oceniasz film tak a nie inaczej.
PS Film oglada sie bardzo dobrze, przede wszystkim z powodu eastwooda. Muzyka znakomita. W fabula niestety kilka nielogicznych momentow. 8/10. Dzieki ci Leone za Clinta!

Pozdrawiam serdecznie
j

ocenił(a) film na 4
janek0911

Dobre obyczaje moim zdaniem wymagają, żeby ustosunkować się do wypowiedzi każdego komentatora. Mądrze, czy głupio - starałem się robić to zawsze w sposób kulturalny.

"Z drugiej strony, gdyby mu powiedziec: "wyzbyj sie emocji i oceń!", powiedzialby, ze jest niezla. Ale skoro bylo to powiedziane bez emocji, to dlaczego tylko niezla? Bo ten nowy, z ktorym go zdradzila, ulozyl ja po swojemu - nie moze sie wiec tak samo podobac jak wtedy, gdy starala sie spelnic oczekiwania zdradzonego"

Hmm, w ocenie uroku i urody kobiet nie ma wbrew pozorom również jedynie znaczenie sam wygląd. Do tego dochodzi wiele rzeczy, jak choćby styl ubierania się, sposób bycia. Czasem absolutnie zachwycić potrafi jakis grymas twarzy, czy nawet usmiech.

W przypadku filmów i rozmaitych artystycznych tworów są również takie cechy. Jedną z nich jest oryginalnosć dzieła własnie. To samo kryterium jeszcze mocniej istnieje np w naukowym kręgu. Plagiat, to plagiat. Kopia, odbicie lustrzane w najlepszym wypadku.
Poza tym od pierwszych postów pisałem, że gdybym nie oglądał pierwowzoru - Kurosawy filmu, a więc nie wiedział bym, że film Leone jest plagiatem, to ocenił bym go pewnie na 6/10.
Zarzut więc również niezbyt trafny.

Czy ja chce wszystkich przekonać do swojego zdania. Ja dyskutuje. Lubię to robić na przeróżne tematy. Nie ma w tym nic złego.

"Addamie23, zostawmy więc podobna kategorycznosc na pozniej, moze ci sie przydac w wielu wazniejszych niz ten momentach. A moral tej historii sprowadza sie wlasciwie do jednego. Skoro juz musimy prowadzic glupie dyskusje, prowadzmy je z odrobina poczucia humoru. "

Czy dyskusja na temat oceny dzieł sztuki-plagiatów i w ogóle tego czym jest plagiat jest głupia? Nie powiedział bym. Czy ta akurat konkretna dyskusja jest głupio prowadzona - być może. Dyskusja na forum ma jednak tą zaletę, że za sprawą jednego postu można ją skierować na prawidłowe tory. Może ci uda się to zrobić?


ocenił(a) film na 4
addam23

Aha, dopowiem może jeszcze -
porównanie oceny urody kobiety, a jej zachowanie do ocena filmu a plagiatowanie nie jest zbyt trafna.

Analogia występowała by raczej z:
ocena filmu a jakies zachowanie reżysera nie związane z samym filmem. Tak więc - wszelkie poczynania reżyserów w życiu prywatnym, wszelkie słowa i poglądy - nijak nie mają dla mnie związku z oceną ich filmów. Co więcej - większosć moich ulubionych reżyserów uważam raczej za szaleńców i hipokrytów .

Plagiat powinien być raczej porównany do urody kobiety po operacji plastycznej.
Kto na równi ceni piękny, naturalny biust z silikonowymi straszydłami - ma do tego prawo, ja jednak pozwole sobie mieć inne zdanie na ten temat.

Po zmianie kontekstu pasują tu słowa Józefa Mackiewicza:
"Tylko prawda jest ciekawa"

addam23

Warto dodać, że Leone podawał jako inspirację dla swojego filmu sztukę Carlo Goldoniego "Sługa dwóch panów". Oczywiście, proces z Kurosawą przegrał, więc należy przyjmować, że ZGD jest plagiatem. No i nie ma co ukrywać, że jest to bliskie prawdy ;). Aczkolwiek nie ujmuje to nic technicznej stronie filmu i kiełkującej stylistyce Leone, która dopiero wkrótce eksploduje pełną siłą. No i nie zapominajmy o znaczeniu tego obrazu dla historii kinematografii oraz, przede wszystkim, westernu. Szok wywołał. :)

A co do odszkodowania. Na mocy wyroku Kurosawa otrzymał prawo do piętnastu procent z całkowitego dochodu
filmu oraz otrzymał wyłączność na jego dystrybucję w krajach wschodniej Azji. Jak sam
później przyznał, przyniosło mu to większy dochód niż jego autorska produkcja. :)

ocenił(a) film na 4
schizzm

Hmm, czyli moim zdaniem wychodzi na to, że perfidnie próbował się wykręcać. Przecież scenę po scenie w zasadzie pokopiował. No chyba, że tak samo Kurosawa zrobił z tą sztuką...

ocenił(a) film na 7
addam23

Nie pień się tak. Sprawa jest prosta.
"Straż przyboczna" Kurosawy to plagiat amerykańskiego filmu pt. Roadhouse Nights z 1930 roku w reżyserii Jimmiego Durante, który to film był adaptacją powieści "Krwawe Żniwo" Dashiella Hammetta z 1929 roku.
Plagiat bo Kurosawa nie miał żadnych praw w trakcie kręcenia Yojimbo i jeszcze wcisnął kit, że to jego twór. Co innego po premierze Yojimbo. Autor oryginału powieściowego zmarł nie przekazując praw autorskich i historia przedstawiona przez Kurosawę należy do wszystkich ludzi, jest dziedzictwem światowej literatury i nikt nie powinien mieć do tej historii jakichś prywatnych praw a już na pewno nie Kurosawa, bo
Pomysł ściągnięty od amerykanów. Kurosawa nie miał żadnego pozwolenia na wykorzystanie tej historii. Nic mu jednak nie zrobiono, ponieważ prawa wygasły akurat w roku kiedy nakręcił Yojimbo (w 1961 roku zmarł autor tej historii).
Swoją drogą Kurosawa bezczelnie przerobił amerykański pierwowzór literacki i filmowy i do dziś Japończycy (nawet większość ludzi na świecie myśli, że jest to historia stworzona przez Kurosawę a tak naprawdę jest to tylko marna podróbka amerykańskiego oryginału powieściowego... no cóż tak jak bollywodzkie wersje nieznanych w Indiach autorów pierwowzorów)
"Za garść dolarów" miał być natomiast remakiem wersji Kurosawy (hołdem dla wersji Kurosawy), na który najpierw Akira się zgodził. Dopiero jak rozpoczęto realizację odmówił i sprawa trafiła do sądu. nie powinieneś więc mieć pretensji o kopiowanie scen skoro to remake i hołd dla wersji Kurosawy. Raczej na miejscu Durante, czy też Hammetta wkurzyłbym się, że ktoś (Kurosawa) bez zgody sfilmował "Krwawe Żniwo" i wcisnął ludziom kit, że historia ta pochodzi z rąk Kurosawy.
W ogóle według mnie jedyne prawa do historii powinni mieć krewni Hammetta a to, że sąd w ogóle rozpatrywał jakąś sprawę o plagiat no sorry, ale to jest chore, skoro Kurosawa nie powinien mieć do tej historii żadnych praw autorskich...
sprawa o plagiat mogłaby dotyczyć jedynie ujęć, lub wyboru scen z książki, tego, że Leone zrobił identyczną formalnie wersję...ale ona taka być miała... i według mnie nie powinno być tej sprawy....

sądzić Leone to tak jakby sądzić Kurosawę za "Tron we krwi" (który też nie jest jego historią a adaptacją Makbeta na którą autor nie wyraził zgody ale nie musiał bo nie ma do tego praw autorskich (autor nie żyje i nie przekazał ich nikomu)
natomiast skoro Kurosawa filmował swoją wersję "Krwawego Żniwa" (nie obarczoną już prawami autorskimi tak jak "Makbet" należącą do wszystkich ludzi) to jakim prawem miałby mieć do niej wyłączność?
tego nie rozumiem.... może kiedyś znajdzie się jakiś filmowiec, który poda innych do sądu, że tylko jego wersja "Makbeta" jest słuszna? bo przecież i tak każda wersja "Makbeta" to plagiat plagiatu...
chore to, że jakiś sąd uznał, że historia, którą stworzył ktoś przed Kurosawą (a Kurosawa tylko się na niej wzorował, nawet bez zgody i podpisał swoim nazwiskiem) jakiś głupi niesprawiedliwy sąd uznał, że Kurosawa ma do niej prawa a ja się pytam dlaczego on ma większe prawa od każdego z nas? przecież ta historia nie podlega prawom autorskim, jest dziedzictwem literatury amerykańskiej!!!
a najbardziej chore jest to, że Leone musiał płacić odszkodowanie za coś do czego miał prawo, gdyż historia ta (po śmierci Hammetta) należy do wszystkich a nie do jakiegoś Kurosawy!!!!

co do filmów...
hmmm
fabularnie najlepsza jest wersja Durante z 1930 roku
filmowo (jako sztuka filmowa) najlepsza jest wersja Kurosawy z 1961 roku
natomiast klimatycznie i jako połączenie obrazu z dźwiękiem najlepsza jest wersja Leone z 1964 roku

poza tym są to adaptacje i więcej je dzieli niż łączy....
historia i sposób jej pokazania jest kopią, ale w książki, gdyż treść książki wymaga takich a nie innych scen... tak więc o chamskim kopiowaniu kogoś scen mówić nie można... jeśli już to Durante, Kurosawa i Leone kopiują pomysły Hammetta!

to moja opinia....



ocenił(a) film na 4
_mosquito_

""Za garść dolarów" miał być natomiast remakiem wersji Kurosawy (hołdem dla wersji Kurosawy), na który najpierw Akira się zgodził. Dopiero jak rozpoczęto realizację odmówił i sprawa trafiła do sądu. nie powinieneś więc mieć pretensji o kopiowanie scen skoro to remake i hołd dla wersji Kurosawy."

Jesli to jest prawdą, to zwracam szacunek Leone. Tyle że wczeniej różne osoby różne rzeczy to pisaly (np ze Leone nie wiedzial ze film bedzie taki popularny i w ogole)


"historia i sposób jej pokazania jest kopią, ale w książki, gdyż treść książki wymaga takich a nie innych scen... tak więc o chamskim kopiowaniu kogoś scen mówić nie można... jeśli już to Durante, Kurosawa i Leone kopiują pomysły Hammetta!"

Leone powtórzył film Kurosawy niemal scena po scenie. Niektóre wręcz wyglądały identycznie.
Nie wiem czy Kurosawa kopiował wczesniej od kogos innego (napisalem w jednym z wielu swoich postow w tym temacie, że wcale tego nie wykluczam).
Zrobił to, tak jak Leone - scena po scenie? Jak mocno książkę przełożył na ekran?

Bo główną fabułę można zawrzeć w 4-5 zdaniach i na tej bazie cuda absolutne wyczyniać.

Film można nakręcić KOMPLETNIE inaczej niż pierwowzór. Niedawno pokazał to np Scorsese robiąc remake Infernal Affairs. Ta sama historia, ale "filmowo"(ze tak to nazwe) - kompletnie różne obrazy.
Nawet Kurosawa w swoich wszystkich ekranizacjach rozmaitych książek dawał cos od siebie i zazwyczaj nadawało to dziełu dodatkową jakosc (albo kompletnie mu to nie wychodziło, jak w przypadku "Idioty").



Jak parokrotnie pisalem - jedynym usprawiedliwieniem dla Leone byłaby chęć robienia remaku majacego byc hołdem dla Akiry. Dziwny to jednak hołd, gdy obiekt czci nie wyraża zgody...

To że ewentualnie obaj swiadomie skopiowali cos od osoby trzeciej - niczym Leone specjalnie nie usprawiedliwia (no może prócz czasu, tam 30 lat, tu... 3).


Ja nawet (żeby było ciekawie) nie należę do zwolenników tzw "własnosci intelektualnej" i ogólnie uważam że obecne prawo patentowe czyni więcej zła niż dobrego. Niemniej nie rezygnował bym z niego w ogóle, ale zastanowił bym sie na wcielenie w życie pomysłów ze znacznym czasowym ograniczeniem ochrony wlasnosci intelektualnej (kilka lat, np z 6).

Niemniej jednak, kwestie prawne kwestiami prawnymi, a zwykla ludzka przyzwoitosc zwykla ludzką przyzwoitoscia.

Jak bylo dokladnie - nie wiem. Temat zalożyłem kilka minut po obejrzeniu filmu Leone i przeczytaniu w internecie zdawkowej informacji, że Kurosawa oskarżył go o plagiat (i wygral). Stąd moje oburzenie.

Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 7
addam23

Cóż, tylko stwierdziłem fakty.
Ty stwierdziłeś, że "Za garść dolarów" Leone to marny plagiat "Straży przybocznej" Kurosawy.
Ja stwierdziłem, że "Straż przyboczna" Kurosawy to plagiat "Roadhouse Nights" Durante.
W zasadzie oba filmy to plagiaty "Roadhouse Nights" Durante.
Z tym, że nie nazwałbym, żadnego z nich marnym, ponieważ zarówno wersja Kurosawy jak i wersja Leone są wybitne (wersja Kurosawy artystycznie lepsza)... jednak film Kurosawy to bodaj jego największe dzieło (sam tak ponoć mawiał)... wersja Leone to nie jest jego najlepszy film a 4-5 w kolejności... mimo iż genialny...
Tylko nie możesz się czepiać Leone, że zrobił jakiś tam plagiat, bo to w gruncie rzeczy nie do udowodnienia, gdyż te 3 filmy są do siebie bardzo podobne, choć w gruncie rzeczy różne i jeśli obejrzałbyś "Roadhouse Nights" to kogo byś obwinił o plagiat?
Kurosawa też popełnił plagiat tego mało znanego filmu, jednak od ciebie obrywa się Leone. Dlaczego?
Kurosawa jest święty? On może kopiować cudze pomysły? Zrobił to tak sprytnie, że to jemu zapłacili odszkodowanie a nie rodzinie Hammetta czy też twórcy oryginału filmowego, to jest chore i podłe.
Oburzenie prawidłowe. Tylko nie broniłbym Kurosawy mieszając z błotem Leone. To Durante jakby co jest tu na prawie, tylko on dostał zgodę na oparciu się o historię opisaną w "Krwawym Żniwie".
Co do wersji Leone miała być rzeczywiście hołdem dla wersji Kurosawy (stąd wręcz niezwykłe podobieństwo wielu ujęć), czy miał do tego prawo? Nakręcić ten film miał prawo i nawet nikt nie mógłby mówić o remaku tylko o kolejnym odwołaniu się do powieści Hammetta. To tak jakby ktoś dzisiaj nakręcił kolejną wersję "Krzyżaków", mówił byś o plagiacie? remaku? czy po prostu o kolejnym odwołaniu się do historii opisanej przez Sienkiewicza? Raczej to trzecie, nieprawdaż?
Kurosawa mógł go tylko pozwać o skopiowanie jego specyficznych ujęć a nie o plagiat samego filmu.
Pomyśl jednak inaczej... gdyby nie Kurosawa nie byłoby Leone... Leone wzorował się wszak na specyficznych ujęciach Kurosawy, które doprowadził do perfekcji w późniejszych filmach. Wzorował się oczywiście na tzw. opóźnianiu akcji.... na wielu innych rodzajach ujęć się nie wzorował i tego w filmach Leone już nie ma. Zresztą wielu się wzorowało. Dlaczego Lucasa nikt nie posądził o plagiat stylu Kurosawy w ruchach kamery? Takie rzeczy jak ujęcia i sceny nie powinny temu moim zdaniem podlegać. Oczywiście Kurosawa je wymyślił, ale wszyscy mają prawo je stosować, tak samo jak stosować ujęcia Wellesa.
W ogóle filmy różnią się od siebie wszystkim, poza historią i wieloma scenami. Mogę odnieść to podobieństwo do podobieństwa między sceną w sali luster w "Damie z Szanghaju" Orsona Wellesa i sceną w gabinecie luster w "Wejściu Smoka" Boba Clouse'a niby podobne, niby plagiat a jednak całkiem inne.
Cóż według mnie wersja Leone jest wspaniała i za surowo ją oceniasz (względem podobieństwa do wersji Kurosawy).
Wersja Kurosawy wiadomo, że wspaniała. Oryginał Durante bardzo dobry.
Idąc twoim tropem brytyjską wersję "Makbeta" powinienem ocenić na 10/10, natomiast marny plagiat "Makbeta" jakim jest "Tron we Krwi" Kurosawy powinienem ocenić na 1/10, tak? Tylko, że mi się nie uśmiecha bo obie wersje są rewelacyjne. To samo ze "Strażą przyboczną" Kurosawy i "Za garść dolarów" Leone.

Również pozdrawiam.

ocenił(a) film na 4
_mosquito_


"Straż przyboczna" najlepszy film Kurosawy? Ja widziałem z 10 lepszych :) (moje ulubione to: "Piętno smierci", "Ran", "Rudobrody")

"Tylko nie możesz się czepiać Leone, że zrobił jakiś tam plagiat, bo to w gruncie rzeczy nie do udowodnienia, gdyż te 3 filmy są do siebie bardzo podobne, choć w gruncie rzeczy różne i jeśli obejrzałbyś "Roadhouse Nights" to kogo byś obwinił o plagiat?"

Już pisałem - jesli Kurosawa pokopiował sceny tak jak Leone, w dodatku nie zaznaczył nigdzie, że to remake, albo na podstawie innego filmu - moja ocena jego zachowania niewiele różniłaby się od Leone.


"Kurosawa też popełnił plagiat tego mało znanego filmu, jednak od ciebie obrywa się Leone. Dlaczego?
Kurosawa jest święty? On może kopiować cudze pomysły? Zrobił to tak sprytnie, że to jemu zapłacili odszkodowanie a nie rodzinie Hammetta czy też twórcy oryginału filmowego, to jest chore i podłe."
Odpowiedź jest prosta - bo nikt o tym nie wie.

"Co do wersji Leone miała być rzeczywiście hołdem dla wersji Kurosawy (stąd wręcz niezwykłe podobieństwo wielu ujęć), czy miał do tego prawo? Nakręcić ten film miał prawo i nawet nikt nie mógłby mówić o remaku tylko o kolejnym odwołaniu się do powieści Hammetta. "
Jednoczesnie kopiując sceny od Kurosawy??
Nie chodzi mi o zawilosci prawne ale zwykłą przyzwoitosc. Jak hołd, a Kurosawa sobie nie życzy, to niech robi po swojemu.

"To tak jakby ktoś dzisiaj nakręcił kolejną wersję "Krzyżaków", mówił byś o plagiacie? remaku? czy po prostu o kolejnym odwołaniu się do historii opisanej przez Sienkiewicza? Raczej to trzecie, nieprawdaż?"
Jakby żywcem pokopiował wiele scen od Forda? No ale zależy jeszcze jak wygląda tekst książki - pierwowzoru.

"Kurosawa mógł go tylko pozwać o skopiowanie jego specyficznych ujęć a nie o plagiat samego filmu.
Pomyśl jednak inaczej... gdyby nie Kurosawa nie byłoby Leone... Leone wzorował się wszak na specyficznych ujęciach Kurosawy, które doprowadził do perfekcji w późniejszych filmach. Wzorował się oczywiście na tzw. opóźnianiu akcji.... na wielu innych rodzajach ujęć się nie wzorował i tego w filmach Leone już nie ma. Zresztą wielu się wzorowało. Dlaczego Lucasa nikt nie posądził o plagiat stylu Kurosawy w ruchach kamery? Takie rzeczy jak ujęcia i sceny nie powinny temu moim zdaniem podlegać. Oczywiście Kurosawa je wymyślił, ale wszyscy mają prawo je stosować, tak samo jak stosować ujęcia Wellesa."

Bo na ocene postępowania Leona składa się wiele rzeczy.
Ludzie: oglądają film Kurosawy. Potem oglądają film Leone. Stwierdzają: w fabule zmieniono samurajów na kowbojów, liczne sceny wyglądają identycznie. Nigdzie nie pojawia się informacja o tym, że film wzorowany na Kurosawie, ani żadnej książce, czy jeszcze starszym filmie. Dodatkowo w 1 linku w google już znajdują, że Kurosawa oskarżył go o plagiat i wygrał.
Czemu tu się dziwić?
Wielu kopiowało tylko styl, poszczególne elementy, resztę dodając od siebie (albo kopiujac od jeszcze innych). Tu widzimy kopię totalną.
O tym że Kurosawa skopiowal ten film od osoby trzeciej - pierwszy raz słyszę (tak jak zapewne inni). I tyle.

"W ogóle filmy różnią się od siebie wszystkim, poza historią i wieloma scenami. Mogę odnieść to podobieństwo do podobieństwa między sceną w sali luster w "Damie z Szanghaju" Orsona Wellesa i sceną w gabinecie luster w "Wejściu Smoka" Boba Clouse'a niby podobne, niby plagiat a jednak całkiem inne."
Czym sie różnią? Historia + wiele scen. Pozostaje: muzyka i dziki zachód :) I moim zdaniem - we wszystkim jest to film gorszy niż ten Kurosawy. Nawet te skopiowane sceny lepiej u japończyka sie prezentowaly.

"Idąc twoim tropem brytyjską wersję "Makbeta" powinienem ocenić na 10/10, natomiast marny plagiat "Makbeta" jakim jest "Tron we Krwi" Kurosawy powinienem ocenić na 1/10, tak? Tylko, że mi się nie uśmiecha bo obie wersje są rewelacyjne. To samo ze "Strażą przyboczną" Kurosawy i "Za garść dolarów" Leone."

Nie no, czym jest plagiat? Kopiowanie czegos bez zgody twórcy, nie umieszczenie informacji o skopiowaniu i na dodatek czerpanie z tego zysku. "Tron we krwi" żadnego z tych punktów nie spełnia.

_mosquito_

"Za garść dolarów" miał być natomiast remakiem wersji Kurosawy (hołdem dla wersji Kurosawy), na który najpierw Akira się zgodził. Dopiero jak rozpoczęto realizację odmówił i sprawa trafiła do sądu"

Mogę zapytać o źródło tej informacji? Bo przyznam, że nie spotkałem się z nią wcześniej.

ocenił(a) film na 7
addam23

To jest oryginał
http://www.filmweb.pl/film/Roadhouse+Nights-1930-223483

to
http://www.filmweb.pl/film/Stra%C5%BC+przyboczna-1961-31445
to
http://www.filmweb.pl/Za.Garsc.Dolarow
to
http://www.filmweb.pl/film/Ostatni+sprawiedliwy-1996-688
i to
http://www.filmweb.pl/film/Sukiyaki+Western+Django-2007-391852
to remaki tej samej historii w rożnych wersjach
a wersja Kurosawy to nie oryginał tylko jeden z remaków tej właśnie historii

ocenił(a) film na 4
_mosquito_

A wiesz dlaczego nikt nie czepia sie "Ostatniego sprawiedliwego"? Mimo ze film to kiepski?

Bo - sceny nie zostaly pokopiowane, reżyser wiele od siebie dodał, oraz jasno mówił, że to jego wersja filmu Kurosawy. Nikt pretensji nie ma. I co ciekawe - nikt nie twierdzi ze to remake filmu z 1930. Pewnie Leone i ci późniejsi twórcy sami o tym nie wiedzieli.

BTW - no co się dziwić. Na filmwebie nikt go nawet nie widzial :D A ty sie zastanawiasz dlaczego Kurosawy o plagiat nikt sie nie czepia :D

ocenił(a) film na 10
addam23

Dla mnie tak czy siak ten film jest lepszy i bardziej dojrzały niż wrzeszczący japońce ,machający swoimi mieczykami.
10/10 ,arcydzieło kina po prostu.Za muzyke,.za aktorstwo za klimat.

ocenił(a) film na 4
Karatos

Czy wrzeszczący meksykanie z pistolecikami lepsi - kwestia gustu. :)

ocenił(a) film na 10
addam23

Wiesz wrzasku to w tym filmie mało w porównaiu z japońskim odpowiednikiem tego filmu.Zresztą japońce to barbażyńcy,którzy swoim ofiarom obcinali głowy mieczem(w liczając to kobiety i dzieci).A Kurosawa i i jego filmy to tylko tuszują.

ocenił(a) film na 4
Karatos

Parszywe parszywce.

Nie ma to jak polski tradycyjny pal. W maczety tylko prymitywi się bawią.

Karatos

Sergio Leone też nie robił kroniki Dzikiego Zachodu.

Karatos

JESTEŚ DEBILEM. FILM KUROSAWY LEPSZY.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones